Na Camino zawsze przychodzi dzień kryzysu ten dzień był moim dniem i do tego nie ostatnim bo nie ma tak, że jednego dnia ma się ochotę usiąść na środku drogi i nie zrobić już kroku dalej, a potem to już z górki. Nie, nie myślcie takich dni jest więcej, ale i tak wszystkie są warte tego, warte każdego kroku i każdego z bólem odczuwanego kamienia pod stopami.
Bardzo polecamy miejsce postoju w Puente La Reina – albergue Palto del Perdon. Spotkaliśmy się tutaj z bardzo dużą gościnnością i uprzejmością ze strony Hospitalero. Ponieważ tego dnia nie było zbyt dużo ludzi w schronisku to dostaliśmy pokój 4 osobowy tylko dla siebie i do tego w cenie noclegu było śniadanie, a to akurat chyba wielki wyjątek na Camino, tylko tutaj nas spotkała taka niespodzianka przez całą naszą drogę. No i albergue miało super taras ze zraszaczem z zimną wodą co jak na ten upał było jak znalazł. To tutaj też poznaliśmy pierwszego pielgrzyma długodystansowca z Nowej Zelandii. Ona swoje Camino rozpoczęła w Le Puy we Francji, kiedy dla nas to był dopiero początek drogi to dla niej to była już połowa. Potem jeszcze spotkaliśmy się kilka razy na szlaku. I tak minął nam kolejny wieczór na rozmowie o drodze i wymianie doświadczeń o schroniskach, jedzeniu i pęcherzach.
Porady praktyczne 😉
W albergue w Cizur Menor Hospitalera jest bardzo pomocna i pomaga pielgrzymom w opatrywaniu pęcherzy i wszelkich ran. Daje też dobre rady jak nosić buty. Szczególnie doradza, żeby wypróbować podpaski jako wkładki do butów. Podobno super wchłoną wilgoć i dzięki temu noga się nie poci i nie powstają pęcherza. Ja wypróbowałam ten sposób. Zresztą jak się ma pęcherze to próbuję się wszystkiego co tylko mogłoby pomóc. Mi niestety to nie pomogło, ale poznałam osoby, które wypróbowały i były bardzo zadowolone podobno kluczem jest, żeby jak się używa podpasek nie nosić skarpetek i podobno wtedy to super się sprawdza 🙂 ja skarpetki nosiłam i może dlatego nie zauważyłam różnicy.