Los Arcos -> Logrono 28 km – Camino de Santiago dzień 7

Dzisiejszy dzień był jednym z tych bardzo, bardzo gorących. Za to jednym z tych z piękniejszym wschodem słońca. Idąc do kolejnego z trzydziestu celów naszej wędrówki mieliśmy wrażenie, że jesteśmy na pustyni. Takiej gdzie są jeszcze inni ludzie, którzy tak samo jak my mają cel, aby iść dalej. Celem naszej dzisiejszej wędrówki było Logrono miasto słynące z tapas, a w zasadzie w tym regionie Hiszpanii to są to pinchos. Jest tu słynna ulica Calle Laurel w centrum miasta usiana samymi barami z pinchos. Za ok 5 euro można spróbować wszystkich smakołyków. Kto jest w mieście Logrono obowiązkowo musi wybrać się na pinchos crawl.

Porady praktyczne:

Na nocleg wybraliśmy albergue Apostol. Duże w jednej sali było chyba z 20 łóżek oczywiście piętrowych, ale było też dużo miejsca. W łazienkach było mydło, co jest rzadkością w alberguach. Niestety nie było kuchni. Jedynie jadalnia i bar gdzie można było zamówić sobie coś do jedzenia. No i to tutaj nas nawiedziła jedyna burza i deszcz jakiego doznaliśmy w czasie naszego całego Camino. Na szczęście padało w nocy, a na nasze nieszczęście wielkie nowe schronisko miało przeciekający dach akurat nad moją głową. Nie jest przyjemnie obudzić się kiedy coś zimnego raptem zaczyna padać na głowę i nie wiadomo co się dzieje. Oczywiście żeby nie było wątpliwości to tylko moje łóżko było tym pechowym, na które padało 😉 .

Villatuerta –> Los Arcos 27 km – Camino de Santiago dzień 6

Dzisiaj po drodze mogliśmy odwiedzić kran z winem i wodą udostępniony dla pielgrzymów za darmo przez lokalną winnicę Bodegas Irache. Dziennie udostępniane jest dla pielgrzymów ok 100l wina :). Polaków na Camino spotyka się gdzieniegdzie, ale w tym miejscu coś zatrzymuje ich na dłużej. Chłopaki ze Śląska, których tu spotkaliśmy urzędowali tu już od dłuższego czasu :). Wieczorem zjedliśmy na kolację sałatę z najlepszymi dodatkami jakie można sobie wyobrazić. Trochę sera, jajek, majonez, cebula mniam. Sałaty w Hiszpanii są bardzo duże oprócz nas najadło się też całe albergue :).

Porady praktyczne:

W Los Arcos spaliśmy w albergue Casa de la Abuela. Schronisko czyste, nawet bardzo czyste, więc to największy plus. Niestety na minus – nie było kuchni. Tak właściwie to była, ale nie można było z niej korzystać. Taka kuchnia do patrzenia :).  Można było skorzystać z mikrofali i stołów, ale to też tylko do 21. Łazienki czyste, ale tylko dwa prysznice na dość sporą ilość ludzi. Do tego wkurzające mnie ciągle gasnące po ok. 30 sekundach światło. No może przesadzam świeciło się trochę dłużej, ale dla nikogo nie było wystarczająco długo. Do tego włącznik umiejscowiony oczywiście na zewnątrz, więc było dosyć zabawnie ;-P . Pranie tanie, ale wspólne. Pielgrzymi pralki nie dotykają. Pranie wykonywane jest przez właścicielkę. Trochę brak tu atmosfery Camino wszystko obraca się wokół zarabiania pieniążków. Tak bywa, ale dajemy im duży plus za czystość.