Niestety następnego dnia pogoda miała nas nie rozpieszczać dlatego musieliśmy zdecydować, o której wyjdziemy ze schroniska. Naszym celem kolejnego dnia miał być Murowaniec. Zdecydowaliśmy, że wstaniemy rano i zobaczymy czy będzie padać. Według prognoz miało być tylko małe okienko bez deszczu około 6 rano. Wstajemy rano i wychodzimy jest godzina szósta. Na chwilę przestało padać. Zabezpieczamy plecaki i nakładamy kurtki przeciwdeszczowe, bo ten stan rzeczy nie potrwa długo. Po chwili zaczyna kropić. Idziemy w kroplach deszczu pada ale nie jakoś strasznie. Niestety jakieś 500 m przed Siwą Polaną rozkręciło się na dobre idziemy w ulewie. W ciągu kilku minut w w ścnianie wody jesteśmy totalnie przemoczeni. Chowamy się pod pierwszym parasolem przy barze cali mokrzy. Czekamy aż przejdzie. Do samochodu mamy jeszcze kawałek no bo stoi w zajeździe u Józka. Nic nie zapowiada przejaśnienia. Busów o tej godzinie zero, a i tak nie wiadomo czy jakiś przyjedzie z turystami w taką pogodę. Na nasze szczęście przyjeżdża samochód z dostawą świeżych ciastek do baru. Kierowca zgadza się podwieźć jedno z nas do samochodu. Już za chwilę siedzimy i suszymy się w ciepłym samochodzie. Jedziemy do Zakopanego i zastanawiamy się co dalej. Prognoza nie jest łaskawa ani na dzisiaj ani na jutro, a w Murowańcu planowaliśmy jeden dzień z zamiarem wejścia na Kościelec, ale przy takiej pogodzie to się nie uda. Po spędzeniu paru godzin w samochodzie i braku poprawy pogody z ciężkim sercem rezygnujemy. Szukamy noclegu w pobliżu. Znajdujemy w Poroninie nocleg w ośrodku jak się potem okazuje kolonijnym, ale z basenem 😛 . Basen co prawda mały ale jest. Dzieciaki dają się we znaki więc nie polecam tego miejsca na normalne wakacje, ale tak jak dla nas tylko na chwilę to jest ok. Ośrodek nazywa się Weronika Inn z okna widoki na okoliczne kózki 🙂 .
Warunki są dobre jest nawet aneks kuchenny na korytarzu więc można sobie coś do jedzenia zrobić. Co też czynimy. Jedząc planujemy, że skoro z Kościelca nici to może wejdziemy na Turbacz jeden ze szczytów KGP. Mamy plan i z tą myślą idziemy spać 🙂 .
Następnego dnia wyspani jedziemy do Nowego Targu z myślą o zdobyciu Turbacza. Jednak Turbacz nie jest dla nas łaskawy bo tak w 1/3 drogi zaczyna grzmieć i po chwili nad naszymi głowami niebo rozdziera potężna błyskawica. Burz w górach boję się bardzo dlatego od razu zawracamy i zaczynamy schodzić w tempie ekspresowym. No i po chwili jesteśmy znowu na dole ach ten Turbacz nie dał nam się tym razem. Udało nam się tylko jedno zdjęcie zrobić kiciom siedzącym na progu domu u podnóża góry.
No i tak zakończyła się nasza wyprawa dzisiejszego dnia. Ostatnie zdjęcie z widokiem na Turbacz i szalejącą nad nim burzą.
Wracamy do pokoju i planujemy godzinę pobudki aby dotrzeć jutro do schroniska Pięciu Stawów. Co się okazuje jutro przejeżdża przez Poronin Tour de Pologne i musimy wstać rano bardzo rano bo potem zamykają drogi. Nasz plan to wyjazd o 6 najpóźniej. Idziemy spać z nadzieją, że nie zamkną nam drogi przed nosem.